Musiałam wyglądać jak idiotka. Czułam, że się czerwienię. To nie było do mnie podobne. Jasiek ponownie przejechał po mnie wzrokiem.
- Ale się odstawiłeś. - zachrypiałam, po czym odchrząknęłam aby wyrównać barwę głosu.
-Wyglądasz lepiej niż na dożynkach. - powiedział zgryźliwie.
- Doprawdy?- prowadziłam dalej gierkę.
- Wiesz, kiedy cię poznałem...to...no..twój wygląd nie był zachwycający. - to było już poprostu chamskie. Obróciłam się na pięcie i odeszłam nieco dalej. Przez całą drogę..tuż po tym jak weszliśmy do auta..unikałam jego wzroku.
- Jesteśmy na miejscu. Effie czeka na was za zakrętem, przy dużym pomniku Prezydent Snow. - rzekł poważnym tonem szofer. Pociągnęłam za klamkę. Drzwi się zacięły...tylko tego brakowało! Popchnęłam lekko. Mocniej.. Kopnęłam w drzwi. Zamek się zluzował.
- No.. Charakter ci się nie zmienił. - na te słowa wywróciłam oczami i ruszyłam szybkim, nierównym krokiem. Nie nachodziłam się,bo Effie czekała tuż za rogiem.
- Witaj kochana!- powiedziała takim tonem, jak zawsze.
- Cześć. - powiedziałam smętnie.
- Smutno ci?- zapytała troskliwie.
-Nie, poprostu rzadko stać mnie na optymizm.- Nie odpowiedziała. Poklepała mnie po ramieniu i rozglądała się, najprawdopodobniej oczekując,że za chwilę zjawi się pan Dąbrowski.
- Gdzie on jest?!- wykrzyknęła histerycznie.- Jeśli się spóźnimy to.... Przecież musimy jeszcze poprawić makijaż, fryzurę... Ach..- wzdechnęła. Po jej słowach (pełnych emocji) przyszedł Jasiek.
- Hej Effie!- przywitał się, po czym mrugnął okiem. Nie wiem co to miało znaczyć.
- No, szybko, szybko! Biegnijmy do garderoby!- Effie ponownie się spięła. Ruszyła przed siebie, małymi kroczkami. Myślę, że nawet gdyby chciała, to nie może stawiać większych kroków,bo nie pozwoliłyby jej na to 15- centymetrowe szpilki. Po niecałej minucie, byliśmy w zatłoczonym, dużym pomieszczeniu. Tu chyba wszystko jest wielkie. Rozejrzałam się.
Tyle ludzi...Dzieci..nastolatki..
Walczyć z nimi- pomyślałam- zabić dziecko.- łza spłynęła mi po policzku. Żałuję, współczuję, chociaż się czuję niezręcznie. Nagle coś przeleciało mi przed oczami. Ręka Thortona. Styliści na mnie czekali. Effie gdzieś zniknęła. Ledwo odwróciłam głowę, a już pędzelki, waciki i tym podobne, dotykały mojej twarzy.
- Płakałaś?- szepnęła mi do ucha Smavia.
- Nie.- machnęłam znacząco ręką.
- Witam wszystkich, na wielkiej paradzie trybutów! - ogłuszył mnie piskliwy głos.
-Suka.- mruknęłam pod nosem.
-Poprosimy o pierwszy rydwan!- wykrzyknęła Snow. Dystrykt 1. Zawodowcy. Zabili tyle osób. Przyznam, wiele razy miałam ochotę kogoś pobić, zabić, raz nawet kolega trafił do szpitala. Był bogaty, więc z chęcią do przyjęli. Wyrwałam się z zamyślenia. Nie zwracałam uwagi na dziwne ubiory.. Wszystkie były podobne.
- Dystrykt 4!- darła się Snow. Rydwan czwórki, chyba był wypełniony wodą,bo wylewały się z niego strumienie czegoś....czegoś.
- Hej. Który dystrykt?- zapytał łagodny, męski głos.
- Jedenastka.- rzekłam bez zastanowienia. Był wysoki, bardzo wysoki. Miał gęste, czarne włosy.
- Gdzie twój chłoptaś?- zapytał szyderczo.
- To nie mój chłopak. - rzuciłam z poirytowaniem.
- Czyli jesteś wolna?- powiedział zalotnie
- Jeżeli wolnością nazywasz to, że siedzę całymi dniami w hotelu, muszę poddawać się dziwnym zabiegom upiększającym i innym torturom kapitolańczyków...to..tak.
-Chodziło mi raczej o sprawy miłosne.
- Ehmm.
- Czyli tak?
- Tak, ale nie przyjechałam tu szukać miłosnych przygód,tylko przetrwać tę idiotyczną grę.- Chłopak rozchylił lekko usta. Przegryzłam wewnętrzną stronę policzka.
- No cóż, muszę już iść. - poszedł do mnie i musnął mój policzek. To nie było na miejscu, ale był miły i nie powiem, że nie jest przystojny. Nigdy nie patrzyłam w ten sposób na chłopców. Kapitol mnie zmienia coraz bardziej...
____________________________________________________
Dziękuję wam! Jest bardzo dużo wyświetleń i stałych czytelników. :)
Widzisz rozdział? Oceń 1-10. Napisz własną opinię, ale daj jakkolwiek znak. (:
NO 10 MORDO!!!
OdpowiedzUsuńKocham te rozdziały i weź dawaj igrzyska xd
<33333
Zapraszam do mnie!
http://the-world-is-threatened-smav.blogspot.com/
Kochana. <3 Dzisiaj będzie na pewno . :)
OdpowiedzUsuńNie ma nic więcej? :c
OdpowiedzUsuń